czwartek, 24 kwietnia 2014

Red Riding Hood - Przeszłość


*  1 *


- I pamiętaj nie denerwuj się tak- mruczała kobieta uporczywie poprawiając kołnierz białej bluzki  swojej latorośli.
- To nie ja się denerwuję mamo. Wszystko będzie dobrze, niedługo wrócę- jej głos był spokojny, w niczym nie przypominał drżącego z przejęcia głosu matki, nie brzmiała w nim panika nie dźwięczał lęk, czysty spokój.
-Masz rację - odpowiedziała matka uśmiechając się przez łzy- W takim razie w dupę wieloryba - krzyknęła stukając córkę kolanem w pośladki opięte czarnymi spodniami.
Stały przed drzwiami wejściowymi, żadna nie chciała ich otworzyć. Trwać w tym zawieszeniu jeszcze przez chwilkę, jeszcze trochę się sobą nacieszyć , jak gdyby do tej pory nie było na to czasu, tak jakby dopiero teraz się coś pojęło.
- Kocham Cię Riina
- Wiem mamusiu- pchnęła drzwi i wyszła....

Nigdy więcej nie wróciła

***
Wysuszone powietrze uderzyło ja w twarz. Było gorąco, wysoka temperatura utrzymywała się już od tygodnia. Riin'ie kojarzyło się to tylko z jednym - kreskówki w których bohaterowie smażyli jajka na rozgrzanym asfalcie. Nie było czym oddychać, do płuc dochodziło tylko duszne powietrze, które paliło wnętrzności.  Nerwy zaczęły jej puszczać dopiero kiedy oddaliła się od domu, przy mamie chciała być twarda, musiała być. Gdzieś po głowię latały słowa babci " Zawszę boimy się tego czego nie znamy" .
-Rozwiążemy to jak za dawnych dobrych lat- mruknęła pod nosem i dodała w duchu -  Lęku odejdź, a kysz, a kysz, a kysz - uderzenie piętą o piętę  i tak aż do skutku.

***

Liceum - to dla większości nastolatków piekło, szczególnie kiedy nie jest się popularnym, nie ma się przyjaciół, albo gdy starsi koledzy się na tobie wyżywają.  Riina była wyjątkiem. W gruncie rzeczy cieszyła się że nikt nie zwraca na nią uwagi. Nie była ignorowana, była po prostu nie widzialna. Siedziała tam i na tym się kończyło, ona nikogo nie chciała poznać i nikt nie chciał poznać jej.
Tak było dopóki nie spotkała go. 
Angielski grupa zaawansowana, dzień jak co dzień. Do ich grupy przeniósł się ktoś nowy, taki jak ona, freak, nie rozmawiał z nikim, nikt go nie zaczepiał, to prostu tam był.  Siedział w rzędzie od okna przy ostatniej ławce. Przypominało jej to jakieś anime. Główny bohater (czyt. najfajniejszy) zawsze siedzi w tym miejscu . Riinie nie podobała się perspektywa uczestniczenia w dennej japońskiej bajce z gatunku haremów. Odwróciła wzrok, ale coś szeptało jej że tego naprawdę pragnie, że chce mieć kogoś, być czyjaś.  Raz po raz odwracała się żeby na niego zerknąć.  Za każdym razem patrzył w jeden punkt na ścianie. Był nieobecny, myślami zupełnie w innej rzeczywistości i to chyba najbardziej ją do niego ciągnęło.
I w tedy przeniósł wzrok na nią. Wszystko w niej zamarło, serce zaczęło szybciej bić z pożądaniem mało to miało wspólnego. Teraz wszystko pojęła. Wcale nie był taki jak ona... nie, on nie był niewidzialny, po prostu przerażał.
Czarne jak smoła oczy wwiercały się w jej mózg, przeszywały na wskroś. To one były ze wszystkiego najgorsze zdawały się mówić " Kochanie zabiję cię przy pierwszej lepszej okazji i będę miał z tego wielki ubaw".  Riina nigdy jeszcze nie miała okazji zetknąć sie z psycholem ale zawsze tak ich sobie wyobrażała. Była w potrzasku nie chciała już dłużej patrzeć ale nie mogła oderwać wzroku....




Riina potrząsnęła głową, żeby rozgonić natrętne myśli. Był pogodny dzień - początek maja- słońce świeciło , ptaszki śpiewały ,typowo sielankowy klimat . W oddali panorama miasta, mniej sympatyczny widok- obdrapane, poszarzałe ze starości betonowe bryły. Wychyliła się przez balustradę mostu żeby popatrzeć na wodę i małe kaczuszki grające się między sobą w berka. Kierowca jakiegoś samochodu  nacisnął klakson. Obejrzała się. Jak zwykle jakiś napalony zboczenie taksował ją wzrokiem. wróciła do poprzedniej pozycji ale natrętne myśli wciąż powracały. To głupie nie powinna się nad tym zastanawiać, ale wciąż po tylu latach wracała do tego zdarzenia. Przypominała sobie jego oczy wtedy takie nieprzychylne i zastanawiała się co by było gdyby. Jaki wyraz miałyby jego oczy gdyby porozmawiali, gdyby się całowali, gdyby... STOP... niebezpieczny grunt, obiecała sobie że już więcej o tym nie pomyśli, nigdy więcej. Była już 23 letnią nadal dziewicą bez aspektów na przyszłość.  Faceci którzy się nią interesowi byli przede wszystkim starymi, pijanymi drogowcami.  To aż tak nie martwiło Riiny, było cos o wiel gorszego. Tatuaż, znamię, wyrok nie do zmazy, kiedy składał przysięgę nie była świadoma na co się piszę. Bo co mogła wiedzieć? Została wybrana, wiązał się z tym prestiż wtedy tylko to się liczyło, nie myślało się w przód o konsekwencjach.  Teraz wychodziły skutki pochopnego działania. Riina żałowała swojej decyzji. Jednej głupiej decyzji która przesądziła o jej przyszłości. 






3 komentarze:

  1. Szczerze powiedziawszy, na pewno odniosłabyś większy sukces, gdybyś pisała komediowe wersje takich opowiadań fantasy :D Nie każdy lubi takie mistyczne, jakieś opisy uczuć, przeżyć itp. W każdym razie nie zmuszam do niczego, lecz zachęcam do zapoznania się z moim blogiem http://durnoty.blog.pl/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się rozdział podobał. Tajemniczy, zagadkowy. Lubię takie klimaty. Czekam na następny.
    Zapraszam na swój; http://secriodiorum.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem tak, znalazłam parę błędów, które są nieuniknione. Każdemu się zdarzają, mi też :p Strasznie mi się podobało i czekam na kontynuację. Potrafisz wspaniale poprowadzić akcję i wprowadzić wątek tajemnicy, który mam nadzieję, że wyjaśnisz. Jeśli mogę, to zaproszę Cię do siebie :) http://worldofsecretstories.blogspot.com/ - prosiłabym o szczerą opinię na temat moich opowiadań :D

    OdpowiedzUsuń